“Premier Mateusz Morawiecki pozytywnie ocenia pomysł przeniesienia kontroli ukraińskich produktów rolnych z granicy polsko-ukraińskiej do portów Morza Bałtyckiego.” – Poinformował o tym prezydent Litwy Gitanas Nausėda.
Powyższa wypowiedź jest niezmiernie ważna w kontekście dogadywania się strony ukraińskiej przedstawianej przez władze warszawskie jako wielkiego sojusznika Polski z Komisją Europejską czyli tak naprawdę z Berlinem i Paryżem za naszymi plecami w sprawie zniesienia embarga 15 września na ukraińskie produkty spożywcze.
Możemy już zaobserwować stanowcze wypowiedzi polityków francuskich i niemieckich w stosunku do polskich władz w sprawie zniesienia embarga. Polskie władze w okresie przedwyborczym prezentują postawę stanowczą i zapewniają o jednostronnym embargu na te produkty.
Jest jedno ale. Czy przypadkiem zacytowana na wstępie wypowiedź litewskiego prezydenta nie wskazuje podwójnej gry Warszawy?
Z jednej strony warszawskie władze pod przedwyborczą publikę prezentują swoje nieprzejednanie, a z drugiej strony zmierzają do rezygnacji z kontroli na naszej wschodniej granicy. Kontrole takie miałyby zostać przeprowadzone w bałtyckich portach jak np. Kłajpeda. Tylko kto będzie w stanie stwierdzić, czy te zboże dotarło do tych portów i czy naprawdę dokonano tam kontroli jakościowej, a co ważne ilościowej.
Spekulując można dojść do kilku wniosków.
Po pierwsze, partia prezydenta Ukrainy należy już do europejskiej partii liberalnej ALDI i ma szerokie kontakty i relacje z czołowymi europejskimi politykami, a co za tym idzie potrafi lobbować własne interesy w Brukseli za naszymi plecami i wbrew polskim interesom.
Po drugie. W okresie przedwyborczym władze warszawskie nie mogą w obawie utraty poparcia jawnie wpuścić na terytorium RP ukraińskich płodów rolnych. Za to skłaniają się ku rozwiązaniom zadowalających Ukrainę i ich europejskich partnerów, czyli takich, które uniemożliwią pełną kontrolę towarów, które wjadą na nasze terytorium.
Widzimy więc, że polskie rolnictwo czekają ciężkie czasy i to szczególnie w okresie po zakończonych żniwach kiedy ponownie możemy być świadkami zalania polskiego rynku zbożem z Ukrainy produkowanego przez zachodnioeuropejskie podmioty prowadzące działalność na Ukrainie?
Ze swojej strony chcielibyśmy zadać Państwu pytanie, czy którykolwiek poseł lub inny polityk wskazał Państwu to zagrożenie? Z pewnością nie. Mamy teraz okres przedwyborczych grilli z kiełbasami przedwyborczymi dla zgłodniałych górnolotnych haseł.